Druga część zabawnej opowieści Rona Gilberta o dzielnym wojowniku, który podejmuje walkę z wszelkim złem.

DeathSpank: Thongs of Virtue to kontynuacja ciepło przyjętego połączenia gry akcji/RPG z przygodówką o tytule Deathspank. Produkcja została opracowana przez studio Hothead Games, które w przeszłości stworzyło odcinkową serię Penny Arcade Adventures: On the Rain-Slick Precipice of Darkness. Głównym producentem DeathSpank: Thongs of Virtue ponownie jest Ron Gilbert, mający w dorobku m.in. pierwsze odsłony sagi Monkey Island.

Dawno temu zaplanowano stworzenie 9 mistycznych stringów, które miały przynieść harmonię i równowagę we wszechświecie. Niestety, z powodu problemów natury ekonomicznej wyprodukowano jedynie 6 sztuk, a efekt tego był katastroficzny. Wszyscy je noszący zdobywali potężną moc, ale stawali się zepsuci i źli. Wszyscy, prócz DeathSpanka, który musi odszukać wszystkie 6 stringów, pokonać ich właścicieli i zniszczyć je raz na zawsze.

Historia przedstawiona w Thongs of Virtue, z uwagi na niewielką liczbę powiązań z fabuła części pierwszej, jest zrozumiała także dla tych osób, które nie miały do czynienia „jedynką”. Oznacza to jednak, że Thongs of Virtue nie umożliwia przeniesienia cech i statystyk bohatera z DeathSpank, wymuszając rozpoczęcie zabawy standardowym żółtodziobem.

Nowa przygoda DeathSpanka jest przy tym o połowę dłuższa od oryginału, zawiera również więcej elementów przygodowych oraz zagadek. Gracze żeglują w niej pirackim statkiem, odwiedzają Biegun Północny, ścierają się z kosmitami i zaznajamiają z nowoczesnymi dodatkami do zaserwowanego tu świata fantasy. Wśród tych ostatnich znalazły się m.in. nowe bronie, w tym karabin maszynowy, bazooka, dynamit, a także miotacz ognia.

Pod kątem mechaniki rozgrywki nie zmieniło się tu jednak za wiele. W dalszym ciągu mamy bowiem do czynienia z hack’n’slashem w stylu Diablo, będącym jednakże swoistym pastiszem tego gatunku gier. Gra nadal nie posiada sieciowego multiplayera, aczkolwiek offline'owy tryb kooperacji pozwala drugiemu graczowi kontrolować albo czarodzieja Spakrlesa, albo znającego kung fu Steve’a.